wtorek, 4 grudnia 2007

Narodziny

Window Water Baby Moving (Stan Brakhage, 1959)





Odważny film. Ze względu na formę. To nie obrazy krwi, stabuizowanych obszarów ciała robią na mnie wrażenie, tylko ich multiplifikacje i zestawienia eksploatujące wizualne aspekty porno/melodramatu (gatunków z pozoru sobie przeciwstawnych, oba mówią niemal wyłącznie o ciele, tylko inaczej).
Dojmujący jest brak dźwięku. Ból ma brata bliźniaka: przyjemność. W teledyskowym montażu obraz niemego krzyku łatwo łatwo rozpoznać jako westchnienie, ulgę.
Wrażenie robi konceptualny dramat przedstawienia: Brakhage chce pokazać doświadczenie jednocześnie od wewnątrz i na zewnątrz. Najchętniej wszedłby żonie w macicę, przez brzuch, do gardła. A do dyspozycji ma tylko nerwowe (dygoczące) ujęcia, zoom, reszta to metafory...

Urodziny powinny obchodzić wyłącznie matki. Czy to nasza zasługa, że jesteśmy?

7 komentarzy:

monamór pisze...

wow, nie widziałam tego wcześniej. dzieki :)

monamór pisze...

montaż w tym filmie, rytm - rewelacja! piękne!

Dawid Kornaga pisze...

Aż chce się rodzić.

Lu pisze...

Brakhage jest zaliczany do nurtu "czystego kina" (w kontekście tego filmu brzmi to nawet zabawnie). Jego produkcje ktoś nazwał też "wizualną muzyką"...

monamór pisze...

no właście. cos w tym jest. w ogóle kino eksperymentalne zbliza się często do muzyki. pewnie dlatego mi się podoba :)

Dawid Kornaga pisze...

Najlepszy film >eksperymentalny< do Warhola "Blow Job".

Lu pisze...

Zawsze śmieszył mnie ten wywiad z Warholem:
http://www.youtube.com/watch?v=Vn6sE0kcPaI&feature=related