niedziela, 2 grudnia 2007

Nowy pokój (prawie)

Zaczęło się od skargi w agencji, że w moim pokoju jest zimno. Nic zresztą dziwnego, znajduje się bezpośrednio nad wilgotną i chłodną piwnicą. W dodatku grzejnik jest w połowie zakryty przez oparcie dużego łóżka (po którym mógłby biegać sam Axl Rose na koncertach). Przy okazji poskarżyłem się, że szafka w moim biurku zaczyna się psuć i fotel jakiś niewyprofilowany...

Nie minęły dwa dni i przywieziono mi łóżko z nowym, bardzo wygodnym materacem. Na zdjęciu jest też Struś wysiadujący banany:


oraz nowy fotel ze stolikiem:


Dzięki drobnym przemeblowaniom mój pokój nabrał przestrzeni (niestety nie mogę jej uchwycić, skromna cyfrówka nie ma wystarczająco szerokiego obiektywu). W tym tygodniu mam też dostać grubszy dywan i zasłony, i piecyk elektryczny... Czy to wystarczy, nie wiem. Przeciągi od piwnicy są wyczuwalne nawet przy samym kaloryferze...

Swoją drogą, nie dziwię się, że tak się tu ceni polskich pracowników. Trzech Anglików składało moje nowe łóżko i fotel w 1,5 godziny! Jeden z nich pochłonięty był puszczaniem oka i przekonywaniem, że na nowym materacu mogę przelecieć cały uniwersytet, i wciąż będzie w dobrym stanie. Drugi z najbardziej debilnym uśmiechem (a la jąkający się bohater "Akademii Policyjnej) przyklejonym do twarzy przynosił przez godzinę stolik z samochodu. Następne pół godziny zajęło mu dokręcenie śrub. Napocił się tylko jeden z nich. Gdy już wychodzili z mieszkania, tamci poklepali go, że się nieźle narobił.
Nie żebym gloryfikował polskiego robotnika, jaki on nie jest smart. Do dzisiaj czuję smród jego sprytu w nozdrzach. Polski robotnik, żeby zwiększyć efektywność swojej pracy na osiedlu na warszawskim Dolnym Mokotowie nie korzystał z toi-toi, tylko srał, szczał i chlał gdzie popadnie. Wszystko to przy kilkumiesięcznych opóźnieniach w pracy. Szef firmy remontowej na skargi mieszkańców wzruszał tylko ramionami, od miesięcy szuka nowych ludzi...
Ot, Polakom chce się tu pracować, bo oszczędzając i egzystując w koczowniczych warunkach zarabiają tu kapuchę, jakiej nawet Tusk nie śmiałby im obiecać.

1 komentarz:

Dawid Kornaga pisze...

Ale z tym uniwersytetem to dobrze radził, co się czepiasz człowieka?