sobota, 14 czerwca 2008

pasta

Przepis na pastę podaję na życzenie pewnego przybranego ssaka parzystokopytnego z rodziny wielbłądowatych. Angelika przebywa teraz w Holandii, a tam - jak mówi - nie może dostać jednego ze składników przepisu (serka wiejskiego). Taki z niej jednak łasuch, że na pewno po powrocie do kraju zechce przepis sprawdzić na własnym podniebieniu.

Angelika będzie potrzebować (porcja dla 2 osób):
makaron penne (rurki),
bekon (ok 200g)
jedną cukinię
serek wiejski
czosnek
sól, pieprz
ser (najlepszy parmezan, ale każdy żółty też się sprawdzi)

Jeśli Angelika dobrze rozplanuje czas i przygotuje wcześniej składniki, danie uda jej się zrobić w 10 minut, czyli tyle, ile mniej więcej zajmie ugotowanie makaronu. Pamiętając, że z makaronem trzeba rozmawiać, dopieścić go łyżeczką oliwy i solą (ze względu na bekon z tym drugim nie należy przesadzić), Angelika zabierze się za smażenie i duszenie: śmiało wrzuci na patelnię bekon pokrojony w małe kosteczki. Jeszcze nim się ze zarumieni (ze wstydu za swoją tuszę), należy wesprzeć go solidnie posiekanym czosnkiem (ja lubię dużo, ale dla osób zrównoważonych jak Angelika 2-3 ząbki wystarczą). Tu trzeba być ostrożnym, bo czosnek nabiera opalenizny bardzo szybko. Żeby poskromić te zapędy Angelika z piskiem (nie wiem dlaczego), wrzuci na patelnię pokrojoną w kawałki cukinię. Dużo mieszając, poczeka aż zmięknie. Jeśli będzie miała szczęście, nastąpi to wtedy, gdy marakon dojdzie. Tak czy owak, makaron trzeba odcedzić i przełożyć z powrotem do garnka. Tam szybko powinno znaleźć się miejsce na serek wiejski (wedle uznania, pół małego opakowania powinno wystarczyć) i świeży pieprz. Po wymieszaniu, Angelika nakłada makaron na talerze w gorączce, uzupełnia bekonowo-cukiniową treścią, posypuje startym serem. Oblizuje się. Je mrucząc.