niedziela, 6 stycznia 2008

Wracam


Przepraszam wszystkich, którzy zaglądali na bloga i nie znaleźli nowych wpisów. Powodów jest kilka. Jednym z nich intensywna praca nad esejami, które udało mi się wreszcie złożyć z poczuciem ulgi i trochę udawanym uśmiechem. Napracowałem się, i to ciężko. Angielski nie jest prostym językiem. Żaden chyba nie jest, po przekroczeniu pewnego stopnia zaawansowania. Wyczucie niuansów, subtelnych ironii, gier językowych, a wreszcie chytrych odstępstw od reguł gramatycznych czy unikanie kalek językowych - wszystko to razem wysiedziałem cierpliwie jak kura nioska. W jakiej klasyfikacji znajdą się te moje pisanki, wkrótce się okaże.
Wiem za to jedno, gdybym na przykład dał wybatożyć swój tyłek podobno jednej z najlepszych domin w Birmingham, to prędzej skończyłoby się na krwawej jatce, niż zacząłbym odczuwać baty na skórze. Tak zhardział.
Impreza sylwestrowa w tym roku bardzo udana (ponownie!), intensywna jak w ekstazie. Bawiłem się do 6 rano i dość powiedzieć, że parę osób od ostatniego wpisu zdążyło mi zasugerować, że jestem zboczonym dziwkarzem, ćpunem i pracoholikiem. Ja te łatki podpisuję po swojemu: otwarty na ludzi i świat, systematyczny...
Anyway, pamiętacie filmik Brakhage'a o narodzinach? Nie mogliście zapomnieć. Wczoraj przed pójściem spać obejrzałem 30-minutowy zapis jego doświadczenia z prosektorium. Filmuje ciała powypadkowe, pobite, czasem niemal zupełnie zmasakrowane, ale też i przeciętne, ciała po amerykańsku wykarmione, w wieku średnim czy po prostu zwiędłe, zasuszone starością. Zawsze pozbawione płci. Obrazy wypatroszonych jak u rzeźnika ludzkich (ze)zwłok są zamknięte w nerwowych kadrach. Jakby kamerę trzymało ciekawskie dziecko. Napięcie potęgują zbliżenia na przykład muchy przyklejonej do ciała (!), kilku kropel krwi na fartuchu pracownika prosektorium, czy całej kałuży rozlanej na klinicznie czystych białych płytkach. Brakhage jest zafascynowany kolorystyką wnętrzności, nadaje im swój rytm, tworzy turpistyczny kolaż. Wstrząsające. Można obejrzeć na youtubie, ale nie polecam, bo to tak jakby przez dziurkę od klucza...

3 komentarze:

Dawid Kornaga pisze...

To zupełnie jak w tekstach Cannibal Corpse, mojego ulubionego zespołu z lat młodości.

monamór pisze...

ja bym sie z tą dominą chyba zagryzła. niezła jest. mój sylwester też był b.udany. mrauu

Anonimowy pisze...

Zawsze mowilem zes zboczeniuch i tego bede sie trzymac. pozdro