Window Water Baby Moving (Stan Brakhage, 1959)
Odważny film. Ze względu na formę. To nie obrazy krwi, stabuizowanych obszarów ciała robią na mnie wrażenie, tylko ich multiplifikacje i zestawienia eksploatujące wizualne aspekty porno/melodramatu (gatunków z pozoru sobie przeciwstawnych, oba mówią niemal wyłącznie o ciele, tylko inaczej).
Dojmujący jest brak dźwięku. Ból ma brata bliźniaka: przyjemność. W teledyskowym montażu obraz niemego krzyku łatwo łatwo rozpoznać jako westchnienie, ulgę.
Wrażenie robi konceptualny dramat przedstawienia: Brakhage chce pokazać doświadczenie jednocześnie od wewnątrz i na zewnątrz. Najchętniej wszedłby żonie w macicę, przez brzuch, do gardła. A do dyspozycji ma tylko nerwowe (dygoczące) ujęcia, zoom, reszta to metafory...
Urodziny powinny obchodzić wyłącznie matki. Czy to nasza zasługa, że jesteśmy?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
7 komentarzy:
wow, nie widziałam tego wcześniej. dzieki :)
montaż w tym filmie, rytm - rewelacja! piękne!
Aż chce się rodzić.
Brakhage jest zaliczany do nurtu "czystego kina" (w kontekście tego filmu brzmi to nawet zabawnie). Jego produkcje ktoś nazwał też "wizualną muzyką"...
no właście. cos w tym jest. w ogóle kino eksperymentalne zbliza się często do muzyki. pewnie dlatego mi się podoba :)
Najlepszy film >eksperymentalny< do Warhola "Blow Job".
Zawsze śmieszył mnie ten wywiad z Warholem:
http://www.youtube.com/watch?v=Vn6sE0kcPaI&feature=related
Prześlij komentarz