czwartek, 1 listopada 2007

Douglas Sirk i ja/Co ja tu robię cz.III



Tak wygląda kinoman, który niespodziewanie dostaje w ręce wielki box filmów na DVD, których nie mógł obejrzeć w swoim kraju, ani w żaden inny sposób ściągnąć z sieci. To będzie filmowy weekend, nie ma co!
Zwlekałem trochę z opisem zajęć, bo chciałem to zrobić na chłodno, aż miną emocje wynikające z faktu, że się po prostu rozumie komunikaty wysyłane w języku obcym. Po pierwsze, właściwie każdym zajęciom (nawet tym z modułu "Kultury popularnej") towarzyszą projekcje filmów, puszcza się muzykę etc. co należy ocenić pozytywnie, zwłaszcza że wszystkie wyświetlane są na wielkich rzutnikach poprzez projektor i każda sala wyposażona jest w świetny system nagłośnienia.
Na szczęście większość moich modułów to ćwiczenia, nie wykłady, więc nie jest monotonnie. Odnośnie "poziomu", mam mieszane uczucia. Dyskusje na ogół podyktowane są wcześniejszymi pytaniami do zajęć. Pytania są dość ogólne, a odpowiedzi niestety często też nie przekraczają pewnego poziomu ogólności, który - bardzo dobrze to wspominam - dawało się nie raz przekroczyć na zajęciach na UW.
Z drugiej strony, nie narzekam, bo bardzo dużo zagadnień tu poruszanych, to rzeczy dla mnie zupełnie nowe. Szkoda tylko, że bardzo rzadko przekracza się to, co było wcześniej zadane do przeczytania
Nawiasem mówiąc, zadaje się naprawdę dużo! Czasem to lista nawet kilku książek, nie rozdziałów!

2 komentarze:

Unknown pisze...

Widziałem dwa filmy Sirka, pewnie z 10 lat temu czy więcej, kiedy takie rzeczy można było obejrzeć w TVP. "Pisane na wietrze" i "Wspaniała obsesja"(jak po latach rozpoznałem) melodramat wydawały mi się wtedy staroświeckimi ramotami. Dopiero kilka lat temu "odkryłem", jak ważną postacią jest Sirk (m.in. poprzez "Daleko od nieba"), a jego dorobek należy odczytywać zupełnie inaczej. Po lekturze Pitrusa czuję, że może lepiej jest czytać analizy samego Sirka niż oglądać te sztuczne melodramaty sprzed lat. Najbardziej zainteresował mnie "Zwierciadło życia" a Laną Turner - może uda Ci się jakoś skopiować te 'perły z lamusa' ;-)

Lu pisze...

Sprawdziłem na Amazonie, cały pak można dostać za niecałe 15 funtów! To naprawdę mało, ceny podobnych serii zaczynają się od 30, a kończą na 60-70 funtach... Może się skuszę, ale w przyszłym miesiącu, na gwiazdkę sobie kupię...

Właśnie wczoraj widziałem "Zwierciadło życia". Nie wiem, czy w jakimkolwiek innym melodramacie macierzyńskim udało się zbudować doskonalszą figurę Matki: czarnoskóra mamcia usługująca doskonale białej aktorce umierając przeprasza, że jej wyrodna córka (biała, ale "czarna" w środku) wyrzekła się jej, i błaga, żeby ją odnaleźć i jej pomagać...
Końcowa scena (symboliczny pogrzeb "wszystkich matek"): mamcia ma pogrzeb jak królowa (4 białe konie ciągną karawan z trumną), wraca wyrodna córa, płacze spazmatycznie i rzuca się na trumnę...