sobota, 17 listopada 2007

Wracam po długiej przerwie

bo dwa koty w domu to nie przelewki. Trzeba nakarmić, ugłaskać, wyprowadzić na spacer, przepraszać, podziwiać, ignorować (bo gdy się kot rozpanoszy, trudno z nim wytrzymać)... Teraz został mi tylko jeden. Drugi wrócił do Polski samolotem Norwegian, gdzie podobno miłe i ładne stewardesy przykrywają kocykiem, i kto wie, może nawet szepczą do ucha kołysanki, żeby sny były jeszcze bardziej podniebne, a może nawet kosmiczne.
Ale żeby nie było tak słodko, obejrzyjcie STRASZNY film Leosa Caraxa "Sans Titre" (1997, na zamówienie Festiwalu w Cannes). Nie wywołuje może dreszczy, ale emocje przytrzymuje w stanie gotowości, pobudzając intelekt.

8 komentarzy:

monamór pisze...

mmm przyjemne :)

monamór pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Dawid Kornaga pisze...

A co było w usuniętym komentarzu?

monamór pisze...

hm. coś okropnego było. ale nigdy sie nie dowiesz ;>

Lu pisze...

Sam chciałbym wiedzieć! Administrator ma chyba prawo! Monia, czekam na wyjaśnienie. czy wysłać ci internetowy dywanik?

monamór pisze...

drodzy chłopcy, to zostanie moja słodką tajemnicą, wybaczcie. jakbym chciała, żebyście wiedzieli co tam napisałam, to bym nie kasowała. lu, jaki dywanik? :*

Lu pisze...

Oglądałem jakieś szalone, perwersyjne anime i przełączyłem się na metaforykę szkolną, "dywanikową"...

Anonimowy pisze...

Niech zgadnę Bible Black...