niedziela, 14 października 2007

Prześladuje mnie Donald Tusk



To nie żarty. Posunięta w wieku (wybaczcie takie metafory, naprawdę przestaję myśleć w języku polskim), pomarszczona, pognieciona wersja przewodniczącego PO przykleiła się znienacka do sąsiedniego okna. Będąc w uprzywilejowanej pozycji spogląda na mnie i Grassfathera bezpardonowo, z góry. Nie żebym miał obsesję na punkcie prywatności (wręcz przeciwnie), ale śledząc uważnie medialne sztafety Donalda Tuska, mam już po prostu dosyć jego kanciastej sylwetki, głęboko osadzonych i paradoksalnie wyłupiastych oczu. I krzyknąłem: Donaldzie Tiusku, liw mi elołn! Ale on nic. Uśmiechał się tylko ze spokojem i milczał.
Skąd pochodzi ten niezmącony w dzień i w nocy uśmiech przewodniczącego PO, zrozumiałem po ostatniej zwycięskiej debacie z naprawdę pierdołowacie zachowującym się Kaczyńskim. I wtedy doszliśmy do porozumienia. Tak, wyniesie się, przestanie inwigilować. Ale dopiero jak pojadę w przyszłą niedzielę do Birmingham (tam znajduje się najbliższy okręg wyborczy), i oddam głos na PO. Przytaknąłem.
Żeby była jasność, nie ściemniałem, że popieram jego program, że w ogóle go lubię. Ale zgodnie ustaliliśmy, że w obecnej sytuacji politycznej przypominającej hybrydę horroru i burleski, PO to jedyny rozsądny wybór. Zwłaszcza jeśli wzmocni go później lewicowy (w polskich warunkach trzeba dodać "tak zwany") akcent.

3 komentarze:

Dawid Kornaga pisze...

Ja podobnie. Miałem głosować na lewicę, ale tym razem zrobię wyjątek i oddam głos na PO. Oni jeszcze jako tacy nie rządzili. Niech pokażą, czy stać ich na odkaczyzowanie naszego kraju. Jeśli spieprzą sprawę, przynajmniej będzie jasne.

dąbrowskazofia pisze...

ja tez po, zeby pis nie mialo wiekszosci

Monika pisze...

mdli mnie na widok tego mydłkowatego typka, ale po dłuższym zastanowieniu też po..