Narzekałem na pogodę, ale gdy słyszę, że w Polsce już śnieg i mróz, i deszcze i plucha, to z zawiści tylko uśmiecham się i wystawiam oczy ku ciepłemu, jesiennemu słońcu. Wsłuchuję się, jak monstrualnie wielkie, przesuszone liście łamią się przyjemnie pod stopami (jak opłatki). Bratam się z wiewiórkami (dominują szare, nie tak urodziwe jak ich rude środkowoeuropejskie siostry).
Idealna pogoda na Madness, słucham na okrągło "Our House", "Baggy trousers" i "House of fun". Ich psychopatyczne harmonijki i pianina doprowadzają mnie do euforii. I te szalone dzwonki... Gdybym był ministrantem zrobiłbym wszystko (no, prawie wszystko), żeby w czasie mszy potrząsać dzwonkami...
2 komentarze:
Co to znaczy, że bratasz się z wiewiórkami? Masujesz im kitę?
Chciałbym! Ale aż tak ufne nie są...
Prześlij komentarz