My naprawdę w pewnym momencie wjechaliśmy do innego miasta! Jeśli Ben w ten sposób sprytnie zaaranżował dla mnie wycieczkę po okolicach Derby, to mu się udało! Ale chyba nie, spóźnił się z tego powodu do pracy...
wtorek, 2 października 2007
Jazda
Zgoda, Derby nie jest miastem łatwym do topograficznego uchwycenia. Dużo tu wąskich uliczek oderwanych od głównych arterii, które same zakręcają w najmniej spodziewanych miejscach. Ba, Londyn dzięki gęstej sieci linii metra jest komunikacyjnie przyjaźniejszy. Czy to jednak wystarczy, żeby wytłumaczyć, że drogę, która według mapy google wynosi 2,2mile, mój lokator mieszkający w Derby od nastu lat, przemierzył w 1,5 godziny nie zdejmując nogi z gazu?Przysięgam, nawet R., który - jak do tej pory mniemałem - stanowi pewne ekstremum przypadku braku orientacji w terenie, mógłby się poczuć przy Benie jak przewodnik niewidomych turystów w Tokio.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
Z niecierpliwością czekam na relację z wizyty w jakimś stylowym pubie. Najlepiej, gdy będziesz już przy kasie, bo inaczej skończy się jednym kufelkiem, z wyrzutami sumienia w piance.
BTW, ja bym zrezygnował z opcji niedopuszczającej anonimowe komentarze - wszystkie są dobre, a wpisy freaków najlepsze...
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4544238.html
hej, powodzenia na obcej ziemi. krzew polskie wartosci katolickonarodowe bez przerwy i dawaj wiecej zdjec, np tych odkryc zywieniowych
poki co na pierwszym miejscu wsrod zamorskich dziwow - lasagne ;>
Nawet nie wiedziałem, że taka opcja jest włączona. Wyłączyłem - czekam z niecierpliwością na wypowiedzi internetowych freakoffców ;)
zosiu: lasagne, ale w angielskim wydaniu :)
Prześlij komentarz